wtorek, 31 grudnia 2013

A bo wy wszyscy jesteście tacy sami..!

Nie, to nie mój manifest feministyczny, to tytuł nowego singla Stromae.
O Stromae pisałam już przy okazji wydania nowej płyty w czerwcu, która od tamtej pory w całej Francji/Belgii/francuskojęzycznej Kanadzie pobiła wszystkie rekordy. Po fenomenalnych występach z Formidable - której absolutnie nie da się przetłumaczyć, gra slow przypomina te gry slow u Brela - Stromae bywa nazywany Brelem XXI wieku -

 i z Papaoutai ...

i po tysiącach coverów Papaoutai....

Stromae wypuścił nowy singiel ze swoim alter ego.
Swoim alter ego kobiecym dodajmy...

Vous les hommes z'êtes tous les mêmes
Macho mais cheap
Bande de mauviettes infidèles
Si prévisibles..
Non je ne suis pas certaine..
que tu m'mérites
Z'avez d'la chance qu'on vous aime
Dis-moi " Merci! " 

Rendez-vous, rendez-vous, rendez-vous au prochain règlement
Rendez-vous, rendez-vous, rendez-vous sûrement aux prochaines règles

 Cette fois c'était la dernière
Tu peux croire que c'n'est qu'une crise
Matte une dernière fois mon derrière,
 il est à côté de mes valises
Tu diras " Au revoir " à ta mère,
elle qui t'idéalise
Tu n'vois même pas tout c'que tu perds
Avec une autre ce serait pire
Quoi toi aussi tu veux finir maintenant ?
C'est l'monde à l'envers !
Moi j'le disais pour t'faire réagir seulement..
toi t'y pensais 

Facile à dire, je suis gnangnan
Et que j'aime trop les bla bla bla
Mais non non non, c'est important
Ce que t'appelles les ragnagnas
Tu sais la vie c'est des enfants
Mais comme toujours c'est pas l'bon moment

Ah oui pour les faire là tu es présent

Mais pour les élever y'aura qu'des absents
Lorsque je n'serais plus belle
Ou du moins au naturel
Arrête je sais que tu mens
Il n'y a que Kate Moss qui est éternelle
Moche ou bête, c'est jamais bon !
Bête ou belle, c'est jamais bon !
Belle ou moi, c'est jamais bon !
Moi ou elle, c'est jamais bon ! 

Wy, mężczyźni jesteście wszyscy tacy sami.
Maczo, ale tani.
Banda niewiernych mięczaków.
Tacy przewidywalni.
Nie, nie jestem pewna,
czy zasługujesz na mnie.
Jesteście szczęśliwcami, że Was kochamy.
 Śmiało, podziękuj mi.

Spotkanie, spotkanie, spotkanie po następnej ugodzie.
Spotkanie, spotkanie, spotkanie na pewno podczas kolejnej miesiączki.

Przysięgam, że to koniec, to był ostatni raz.
Możesz mówić, że to tylko kryzys
Rzuć ostatni raz okiem na mój tył,
Juz jest obok moich walizek
Pożegnaj ode mnie swoją mamusię,
która Cię idealizuje.
Nie masz pojęcia co tracisz.
Wierz mi, będzie Ci gorzej z każdą inną.
Co?! Ty też chcesz zakończyć to teraz?
Nie zrozumieliśmy się.
Ja tylko tak mówiłam, bo chciałam, żebyś zareagował A Ty właściwie myślałeś o tym

Łatwo powiedzieć, że jestem niedorajdą
I lubię dużo bla bla bla
Ale nie, nie, nie. Ważne jest to
co nazywasz „ragnagnas”
Wiesz, życie jest po to, żeby mieć dzieci.
Ależ oczywiście znowu, to nie jest dobry moment.
Ach, oczywiście, że jesteś obecny, kiedy się je robi,
Ale kiedy wychowuje, to już nie.
 Kiedy nie będę dłużej piękna
A przynajmniej naturalna.
Jasne! Wiem, że kłamiesz
Tylko Kate Moss jest nieśmiertelna.
Brzydka lub głupia – to nigdy nie jest dobre!
Głupia albo piękna –to nigdy nie jest dobre!
Piękna albo ja –to nigdy nie jest dobre!
Ja albo ona –to nigdy nie jest dobre!
No i wszystko wiadomo...

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Warto być Polakiem na Twitterze

Zakładając na początku 2009 roku Twittera za namową mojej rówieśniczki, piosenkarki Izy Lach, poznanej na... Myspacie, by śledzić Johna Mayera, nie spodziewałam się, że czeka mnie aż tak duża przygoda związana dopiero od niedawna ze środowiskiem polskiej części.
Założyłam Twittera, gdy - wydawało mi się tak przynajmniej - mało Polaków miało tam konto. Patrząc dziś na moje pierwsze twitty, wiem jak zaniżałam poziom pisząc o tym że pada deszcz, czy za oknem hałasuje festyn, czy wrzucając cytaty z piosenek artystów anglojęzycznych... ale głównie francuskojęzycznych. Od wielu lat moją wielką miłością - czasami z wzajemnością, czasami nie... - jest język francuski i kultura frankofońska - głównie muzyka będąca na czele list przebojów we Francji. I po tym jak zrozumiałam jak się "śledzi", "ćwierka", zaczęłam szukać artystów z Myspace, Facebooka na Twitterze. We Francji boom na Twittera też niedawno dopiero wybuchł, ale za to z Quebecu,z którego też pochodzi kilku artystów, których lubię, już wtedy było kilka osób. I szczerze? 1) Wystarczyło im powiedzieć, w języku angielskim bądź francuskim - na francuskich działa tylko francuski ;-) - że zna się ich piosenkę i słucha się ich...z Polski. Na Myspacie, gdy wykorzystywałam argument kraju, raczej słabe robiło to wrażenie.. Może też dlatego że moja znajomość języka była zdecydowanie niższa też. Dopiero na Twitterze, gdzie kontakt był bliższy, gdy artyści sami odpisywali w krótkich tekstowych wiadomościach, doceniłam swoje pochodzenie. Słówko Poland/Pologne sprawiało - i do dziś nadal sprawia - na artystach francuskojęzycznych duże wrażenie. Gabrielle Destrosmaisons, Lucy z musicalu Dracula, entre l'amour et la mort, była jedną z pierwszych które zachwyciły się Polską. Julie Zenatti, Fleur-de-Lys z pierwszej wersji musicalu Notre Dame de Paris, napisała mi że zawsze chciała zaśpiewać w Polsce, a gdy odpisałam że chętnię ją ugościmy, napisała że zaśpiewa w moim salonie. Znana u nas kanadyjska piosenkarka Natasha St-Pier (Un ange frappe a ma porte, Tu trouveras) ostatnio napisała, że chce wraz ze swoim nowym projektem - śpiewanymi tekstami św. Teresy z Lisieux - chociaż na chwilę wpaść do Polski, bo bardzo miło wspomina swój pobyt w Warszawie. Jeśli Natasha przyjedzie, możecie dziękować mnie :)
Czyli po pierwsze, w sumie chyba jedyne najważniejsze: interakcja. Żeby się wyróżnić jeszcze dodatkowo, bo czasami słowo Poland łatwo się rozmywa w morzu "mentions",2) warto stawiać na jakość. Bo co da naprawdę słaby tweet: I love you, please follow me! gdy można zachęcić jakąś błyskotliwą reakcją na to co dana osoba pisze, czy co się dzieje w jej życiu, czy to prywatnym, czy zawodowym, na reakcję. Jeśli widzę, że dany Artysta jest akurat online, czy po prostu niedawno coś napisał, warto do niego napisać z komentarzem, i emotikonką. Można być pewnym, że wzbudzi taki tweet reakcję. A po co psuć sobie dzień złymi emocjami? 3) Nie warto wdawać się w kłótnie z artystami, czy ich fanami, których się nie lubi. Po co? Owszem, poćwiczyć można tym znajomość przekleństw, ale po jeszcze wkurzyć się w cyberprzestrzeni, gdy w pracy czy na uczelni znajomi wystarczająco psują nastrój?
4) Nie zaszkodzi też napisać swoją wiadomość poprawnie. Wprawdzie akurat piosenkarze nie są purystami językowymi, a znajomi z zagranicy poprawią, a czasami nawet jakiś Twitterowy bot automatycznie wygeneruje wiadomość o błędzie, ale warto się starać. Tu nie liczy się ilość, tylko jakość i na te 140 znaków warto się postarać. Dlatego, mając nawet tylko Google Translate na podorędziu, warto sprawdzić w słowniku czy dane słowo jest poprawne, czy szyk zdania jest dobry. Tym samym, też czytając twitty osób zza granicy, można, nawet bez dużej naszej wiedzy, łapiemy język.. nawet bez wyjeżdżania z kraju. A nuż ktoś z zagranicy też postara się do nas odpisać w naszym języku? Ja mam dużą frajdę jak ktoś, nawet z błędami, napisze do mnie "buziaki" :)
Reakcję zupełnie nieznajomych osób zza granicy, za to czasami bardziej interesujących od artystów, można przyciągnąć 5) komentując wydarzenia oglądane w danym kraju. Ja mam specyficzny gust, nie lubię oglądać polskich wersji programów rozrywkowych typu Mam talent, za to w jury i francuskiego, i belgijskiego The Voice są artyści których lubię. Znajduję stream telewizji w Internecie, i wraz z Francuzami spamuję TL moich obserwujących przemyśleniami na temat talentów we francuskiej edycji. I jeśli otaguję to hashtagiem #thevoice, mój tweet widzą Francuzi i wchodzą w interakcję, czy retwittują mój twitt.. jeśli oczywiście spodoba im się. Tym samym można poznać naprawdę ciekawe osoby.. a potem poznać je na żywo. Myspacowe, Facebookowe i Twitterowe przyjaźnie warto przenosić do "prawdziwego" życia. Moją pasją jest też piłka nożna, a zwłaszcza klub FC Barcelona. Moi polscy znajomi nie są zbyt zachwyceni, gdy z hashtagiem #fcblive spamuję ich informacjami o pięknej, kolejne bramce Leo Messiego, ale za to ja się cieszę gdy dostaję reakcję znajomego z Anglii, który też jest wniebowzięty podaniem Iniesty, czy dziewczyny ze Szwajcarii, która znowu narzeka na włosy Cesca Fabregasa.
Na slawistyce - sla-wi-sty-ce - czyli filologii chorwackiej - ciężko było mi znaleźć portale związane z nauką języka. Jednak, dzięki stronom związanych z portalami takimi jak nasza wp.pl, czyli jutarnji.hr czy słoweński dnevnik.si, które już od 2009 są na Twitterze, tuż po opublikowaniu informacji wiem o niej,6) mogę kliknąć dalej link by przeczytać dłuższy artykuł i poszerzyć swoją wiedzę o świecie i znajomość języka. A Jutarnji na jakąś moją reakcję też zaczął mnie śledzić. Czyli - interakcja = reakcja. :)

Dlatego nie wolno się bać śledzić kilku osób więcej, czytać 140 znaków nie tylko w języku polskim, czy pisać w innym języku, nawet narażając się na zdziwione twitty Polaków. Moje Twitter to moje konto, i tylko i wyłącznie, i nawet tracąc dwóch obserwowanych z Polski, można zyskać 5 nowych znajomych spoza kraju. A czy warto? Pokaże wycieczka do kraju i darmowy przewodnik po np. Paryżu znający miasto jak własną kieszeń :)


@margotana