sobota, 4 stycznia 2014

Nasz czas tu jest tylko oddechem, więc oddychajmy....

Nie, to nie tekst pewnego młodego piosenkarza podbijającego serca młodych dam, ani pisarza o inicjałach P.C - którego szczerze mówiąc książkę Zahir przeuwielbiam i w sumie nie wstydzę się, że czytałam.

Nie, tytuł postu to przetłumaczony wers z piosenki Brooke Fraser.
Piosenki, która nazywa się C.S. Lewis Song.
Brooke Fraser to nowozelandzka piosenkarka, której piosenka Something in the water jakiś czas temu bujała mnie jak tylko leciała w radiu.
Jednak Brooke przed albumem Flags, z którego pochodził hit Something in the water, wydała album Albertine, na którym znalazła się piosenka o CS Lewisie, Autorze Opowieści z Narnii, Trylogii Międzyplanetarnej i nawróconego przez Tolkiena chrześcijanina.
Wczoraj, z okazji kolejnej rocznicy urodzin Autora Hobbita, ukazało się o nim wiele tekstów. Ja Tolkiena doceniłam dopiero niedawno - owszem, lubiłam Hobbita, ale nie mogłam przebrnąć przez Władcę Pierścieni - tak, są takie osoby, byłam nią ja. Nawet podobno najlepsze tłumaczenie Skibniewskiej nie mogło mnie przekonać. Dopiero niedawno koleżanka pożyczyła mi angielską, w jednym tomie wydaną, trylogię. Zachwyciłam się. Pewnych Autorów powinno czytać się tylko w oryginale - dla mnie takimi Autorami są Victor Hugo - Notre Dame za mną, przymierzam się do ataku na Nędzników w oryginale - Hemingway i Tolkien.
O przyjaźni Tolkiena z Lewisem wiedziałam jednak od dawna. Lewisa znałam oczywiście jako Autora Opowieści z Narnii, ale jakoś w liceum znalazłam na półce w bibliotece dwie części Trylogii Międzyplanetarnej (trzecią do dziś poszukuję, pomoc w poszukiwaniu Tej ohydnej siły i ogólnie w kupieniu Z milczącej planety i Perelandry bardzo potrzebna, dziękuję!!!!!) i Listy Starego Diabła do Młodego. I zakochałam się w Lewisie na zabój.
Gdy dostałam się na religioznawstwo, Lewis stał się lekturą obowiązkową i najważniejszą. Jego książki Po prostu Chrześcijaństwo, Problem Cierpienia czy Listy o Modlitwie i Moralności były pomocą na studiach i w życiu osobistym. Każdy, kto przeżywa żałobę po stracie bliskiej modlitwy, powinien wczytać się w Smutek, wydany po śmierci ukochanej przyjaciółki i żony.
Dziś, czytając po raz kolejny Listy Starego Diabła do Młodego, które rywalizują z Notre Dame de Paris o tytuł ulubionej książki, natknęłam się na piosenkę Brooke Fraser zatytułowaną nazwiskiem pisarza.

If i find in myself desires nothing in this world can satisfy,
I can only conclude that I was not made for here
 If the felsh that i fight is at best only light and momentary,
then of course I'll feel nude when to where I'm destined I'm compared


 Speak to me in the light of the dawn
 Mercy comes with the morning
 I will sigh and with all creation groan
 as I wait for hope to come for me

 Am i lost or just found?
On the straight or on the roundabout of the wrong way?
is this a soul that stirs in me, is it breaking free, wanting to come alive?
Cos my comfort would prefer for me to be numb
An avoid the impending birth of who I was born to become

 For we, we are not long here
 Our time is but a breath, so we better breathe it
And I, I was made to live, I was made to love,
I was made to know you
Hope is coming for me
Hope, He's coming
Jeśli znajdę w sobie pragnienia, których świat nie może spełnić,
Mogę tylko stwierdzić, że nie jestem przeznaczona do niego
Jeśli ciało z którym walczę jest tylko światłem i momentem,
to oczywiście że będę czuła się naga w porównaniu z miejscem, do którego jestem przeznaczona
Mów do mnie w światłu wschodu słońca,
Przebłaganie przychodzi rankiem
Będę wzdychać i z całym stworzeniem jęczęć
Gdy będę czekać by przyszła nadzieja

Czy jestem zgubiona czy odnaleziona?
Na prostej drodze czy na zakrętach złej drogi?
Czy to jest dusza która miesza we mnie, czy wychodzi na wolność, chcąc żyć?
Bo moja strefa komfortu wolałaby żebym była drętwa
żeby uniknąć nadciągającego narodzenia kogoś, kim się urodziłam by być

Nie jesteśmy długo tutaj
Nasz czas tu jest tylko oddechem, więc lepiej oddychajm
A ja, ja zostałam stworzona by żyć, by kochać
Żeby cię poznać
Nadzieja przychodzi po mnie, nadzieja, On przychodzi.



1 komentarz:

  1. Lewis - do jego opowieści wraca się ciągle od nowa... Dla mnie to jedno ze znamion wielkości - pozostawienie słów, do których można wracać na różnych etapach życia, słów, do których chce się zapraszać innych :)

    OdpowiedzUsuń