poniedziałek, 13 maja 2013

Od ogrodnictwa kwiatowo-drzewnego do ogrodnictwa ludzkich serc

O Jerzy Świerkowski to długoletni pasterz akademicki w Gdańsku i Lublinie, jezuita, duszpasterz Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej. Lubi przebywać w naszej parafii i dzięki nam polubił trajtki!
-Skąd ojciec pochodzi? Bo znalazłam informacje, że był ksiądz duszpastrzem akademickim w Lublinie, też ma ojciec związki z Warszawą...
- Pochodzę ze Wschodu, z Wilna, a w 1936 roku urodziłem się w Poznaniu, bo mój tata stamtąd pochodził. Ale styl życia był litewski,przez mamę! Mam brata młodszego o 2 lata i siostrę młodszą o 12 lat.
- Zna ojciec Wilno?
- Teraz bardziej poznaje. Bo byłem mały przed wojną, a po wojnie Wilno się zmieniło, stało się bolszewickie. Mama dopiero w 50 roku wróciła do siebie, na pogrzeb dziadka.
Teraz ja poznaję Wilno przez zbiórki harcerskie, gdzie jeździmy z ZHR. Drogie są te wycieczki, dlatego gdy tylko mogę, proszę o pomoc, o dofinansowanie, żebyśmy mogli pojechać zajmować się grobami na Rosie, żeby młodzież poznała Litwę.
I moi dziadkowie pochowani na Rosie (cmentarz w wilnie), ja też chcę tam być pochowany. Pewnie będzie ciężko, bo przewiezienie ciała by było drogie, ale odkrywając swoje korzenie, umiłowałem Wilno!
- Ma ojciec kontakty z tamtejszym kościołem? Jacy są Litwini?
- Mamy kontakt z polską parafią w Szumsku(na Wileńszczyźnie), tam jeździmy też, ale widzę, że inny duch katolicyzmu/religijności, polska religijność jest głębsza. Litwini chcą się odciąć od nas, nie chcą uczyć nawet polskiego w szkołach.
Ja kocham Wilno, broniłem Wileńszczyzny narażając się na złe komentarze ze strony różnych osób, ale Litwini są w pewnym sensie szowinistami.
- A jakie jest harcerstwo na Litwie?
- Harcerstwo na litwie też inne, oni mają zachodnie - farbują włosy, piją - my bardziej tradycyjne. U nas harcerstwo wychowuje młodzież przez młodzież. Nie w moim przypadku, wprawdzie.
- Dlaczego?
- Bo ja do harcerstwa wstąpiłem bardzo późno, już w bardzo dojrzałym wieku! Wciągnął mnie mój przyjaciel, ksiądz Michał Gutkowski (dziś dyrektor gimnazjum i liceum Jezuitów w Gdyni), gdy trafiłem do Gdańska i gdzie prowadziłem duszpasterstwo akademickie. Spytał mnie kiedyś, czy nie chciałabym pojechać na zgrupowanie ZHR, być tam spowiednikiem. Zgodziłem się.. i on tamtej pory stałem się też harcerzem. Można powiedzieć, że on mnie wciągnął w harcerstwo, a ja go w bycie jezuitą!
- Jest Ojciec z ZHR, nie w ZHP.
- Tak, tak mnie wciągnął o. Gutkowski, i nie żałuję. Mimo, że są ciężke reguły w harcerstwie! Jezuici mogą pić na przyjęciach urodzinowych, ja jako harcerz nie mogę. Przyjaciele kuszą: "z nami się nie napijesz?" (śmiech) Ale przyrzeczenia, zobowiązania trzeba dotrzymać!
- Reguły harcerskie są podobne do reguł księży trochę.
- Bardziej czasami ostre. Ja czasami piłem, byłem niedzielnym palaczem. Musiałem z tego zrezygnować. Ale nie żałuję! Bardzo lubię.. kocham.. harcerstwo!
- Zanim został ojciec harcerzem, został ojciec Jezuitą. W Lublinie?
- Nie! Przeprowadziliśmy się do Warszawy. W czasie wojny mieszkaliśmy w Warszawie B na pradze, potem na Mokotowie. Sąsiedzi spotykali się na klatce, by się modlić, w kamiennicy była jedność, teraz sąsiedzi się w blokach się nie znają...
Blisko domu byli jezuici, gdyby był inny zakon, może bym gdzie indziej wstąpił? Dużo dały spotkania z ojcem Tadeuszem Boguckim, polubiłem jezuitów, i zdecyowałem się wstąpić. Na co usłyszałem od znajomych ojców: "Obserwowałeś nas tyle,a nadal chcesz do nas wstąpić?"(śmiech)
Mój brat jest jednak ateistą, jemu bliskość jezuitów nie pomogła. Cały czas za niego się modlę, by odzyskał wiarę.
- Słyszałam też, że ojciec lubi ogrodnictwo..!
- Bo studiowałem ogrodnictwo. Teraz lubię mówić, że przeszłem od tego kwiatowo-drzewnego do ogrodnictwa serc ludzkich! Koledzy dziwili się, że poszedłem do Jezuitów... Ale nadal mam spotkania z ludźmi ze studiów,spotykamy się w parkach, w ogrodach.. Lubię przyrodę!
- I wtedy trafił ksiądz do Lublina.
- Tak, na prowincję, i rozpocząłem duszpasterstwo akademickie. I pielgrzymki akademickie. 9 z Lublina, 6 z Gdańska.
- Także z Warszawy, zorganizował ojciec Białą sekcję Warszawskiej Akademickiej Pielgrzymki Metropolitalnej. Lubi ojciec chodzić na pielgrzymki?
- Na początku nie chciałem, ale musiałem. Dla młodzieży, i chodziłem z nimi. Bo ciężko. Ale pierwszy raz mnie bolą nogi, a za drugim razem widzi się, że innych też bolą! Młodzi uczą się pomagać na pielgrzymkach, jest dyscyplina, wyrzeczenie się. Muszą przestrzegać, przynajmniej u mnie trzeba było, surowych reguł ubioru.
- Dlaczego?
- Bo pielgrzymi reprezentują parafię, idą z krzyżem. Pewne wyrzeczenia muszą być!
- Lubi ojciec Gdynię?
- Lubię! Jak trafiłem do Gdańska, miałem kontakty z Tatrzańską, ale też spowiadałem na Świętojańskiej, w NMP. Ciężko było siedzieć w konfesjonale, bo ja lubię wędrować, ale to też uczy pokory!
A waszą parafię też lubię! Księdza Jacka poznałem gdy był klerykiem, na pielgrzymce akademickiej. Lubię tu przebywać, jest to bardzo dobra parafia!
- Gdzie jest ojciec teraz rezydentem? U nas w Gdyni gdzieś?
- Nie, mieszkam w domu zakonny na Rakowieckiej w Warszawie, ale często wybywam, na zbiórki harcerskie, zbierać pieniądze na kolejną zbiórkę na Litwie.
- Ojciec wędrowniczek! (śmiech) Nie jest ciężko ojcu podróżować? Ma ojciec problemy z chodzeniem.
- Nie jest łatwo być niepełnosprawnym, ale pasażerowie pomagają w podróżach. I czasami nie ci, po których można by było się tego spodziewać! Na Dworcu Centralnym w Warszawie facet w garniturze z teczką nie chciał pomóc mi wysiąść z pociągu, a pijaczkowie z dworca nawet odwieźli mnie na przystanek!
Grozi nam niestety znieczulica, coraz mniej miłości, współczucia! Ale na szczęście zdarzają się osoby, które wlewają w serce nadzieję.
- Lubi ojciec życie, prawda?
- Kocham! Dziękuję Bogu, że żyję w tych czasach, jakie mi dał. Trzeba się starać żyć jak najlepiej życiem jakie się ma! I powiem jeszcze jedno: każdy wiek jest piękny,a mimo wszystko starość Panu Bogu się udała!
- Dziękujęmy Ojcu za optymizm i za rozmowę. Życzymy zdrowia i wszystkiego co najpiękniejsze!

Rozmowę przeprowadziła Małgorzata Pietrzak

Wywiad ukazał się w numerze 6 gazetki parafialnej Mikołaj parafii św Mikołaja w Gdyni, w lutym 2013 roku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz