Jest kilka osób, których teksty ciężko się tłumaczy z powodów gier językowych. Mylene Farmer, też ta pisząca dla Alizee, nawet Moi-Lolita ma kilka kontekstów. Jacques Brel. Z nowszych nawet Stromae.
Ale największych problemów zawsze dostarcza Gainsbourg.
Gainsbourg na pierwszy rzut oka to podstarzały erotoman, na dodatek brzydki. Znany z nagrania 'erotycznej ' piosenki najpierw z Bridgitte Bardot, potem z Jane Birkin.
Gainsbourga cenię bardzo, za te gry językowe właśnie.
Po przeczytaniu biografii Angielki Sylvie Simmons jeszcze bardziej.
Za teksty, za te miliony piosenek które pisał.
Za to, że wkręcił France Gall mówiąc je że śpiewa piosenkę o lizakach, gdy on miał na myśli.. no, sami się domyślcie.
Serge był Artystą przez duże A. Oprócz mruczenia do mikrofony malował, był aktorem i reżyserem.. nawet reklam. Wszystko dla niego było ważne, ciekawe, intrygujące. Jeśli był doceniany, cieszył się jak dziecko. Jeśli nie, wpadał w depresję. Tak mają tylko geniusze.
Francuski do dziś nie ma takiej siły przebicia, i dlatego muzyka Gainsbourga nie jest tak popularna jak artystów angielskojęzycznych. Dlatego biografię napisaną przez Simmons warto przeczytać. Nawet nie znając francuskiego posłuchać płyt żeby z coraz to kolejną płytą dziwić się, że to cały czas ten sam artysta pisał tą muzykę.
A jak ktoś już zna francuski - nie można nie docenić jego gier, jego tekstów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz