niedziela, 28 grudnia 2014

Gainsbourg czyli niezrozumiany geniusz.

Niezrozumiany poza Francją, tak myślę.Tam jest bardzo doceniany.

Jest kilka osób, których teksty ciężko się tłumaczy z powodów gier językowych. Mylene Farmer, też ta pisząca dla Alizee, nawet Moi-Lolita ma kilka kontekstów. Jacques Brel. Z nowszych nawet Stromae.
Ale największych problemów zawsze dostarcza Gainsbourg.

Gainsbourg na pierwszy rzut oka to podstarzały erotoman, na dodatek brzydki. Znany z nagrania 'erotycznej ' piosenki najpierw z Bridgitte Bardot, potem z Jane Birkin.
A to niecała prawda.

Gainsbourga cenię bardzo, za te gry językowe właśnie.
Po przeczytaniu biografii Angielki Sylvie Simmons jeszcze bardziej.
Za teksty, za te miliony piosenek które pisał.
Za to, że wkręcił France Gall mówiąc je że śpiewa piosenkę o lizakach, gdy on miał na myśli.. no, sami się domyślcie.
Że potrafił napisać piosenkę, która wygrała Eurowizję
A potem album konceptowy, jeden z najlepszych w muzyce francuskiej
Pisał takie perełki jak La javaneise i Comme un boumerange
by za chwilę zająć się reggae.
Serge nie był święty, nigdy. Ale z biografii Simons wyłania się obraz człowieka perfekcjonisty, człowieka super nieśmiałego, który kochał swoją rodzinę i wszystkie dziewczyny. Co najważniejsze był autentyczny.
Serge był Artystą przez duże A. Oprócz mruczenia do mikrofony malował, był aktorem i reżyserem.. nawet reklam. Wszystko dla niego było ważne, ciekawe, intrygujące. Jeśli był doceniany, cieszył się jak dziecko. Jeśli nie, wpadał w depresję. Tak mają tylko geniusze.
Francuski do dziś nie ma takiej siły przebicia, i dlatego muzyka Gainsbourga nie jest tak popularna jak artystów angielskojęzycznych. Dlatego biografię napisaną przez Simmons warto przeczytać. Nawet nie znając francuskiego posłuchać płyt żeby z coraz to kolejną płytą dziwić się, że to cały czas ten sam artysta pisał tą muzykę.
A jak ktoś już zna francuski - nie można nie docenić jego gier, jego tekstów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz